czwartek, 13 grudnia 2012

Post powrotny dla wytrwałych :)

Witam wszystkich serdecznie!!! 
Dawno nie odwiedzałam bloga, więc nie bardzo wiem od czego by tu zacząć....
Przez ostatnie pół roku wiele się w moim życiu wydarzyło i zmieniło. Ale od początku...
KWIECIEŃ i MAJ był dla mnie miesiącem obfitującym w pracę nad........zaproszeniami ślubnymi! Mój kochany obecnie już mąż stwierdził, iż żadne dostępne zaproszenia nie spełniają jego wymagań ;) i, że ja z pewnością zrobię takie jakie nam obojgu przypadną do gustu... I tak każdą wolną chwilę spędzałam nad owymi zaproszeniami... A było ich "troszeczkę" bo ponad setka. Do tego oczywiście doszło ponad dwieście imiennych karteczek na stół... Muszę przyznać, że długo mi się śniły potem te kokardki, wstążki, karteczki i etc. 
A wyszło to tak...



Po całym tym zamieszaniu związanym z rozwożeniem zaproszeń (co oczywiście było możliwe tylko wieczorami bo oboje pracujemy) CZERWIEC upłynął na ostatnich przygotowaniach do ślubu, a każdy kto ma to już za soba zdaje sobie z pewnością sprawę ile rzeczy zostaje na ostatnią chwilę do zrobienia.... Nawet na własną ślubną biżuterię brakowało mi czasu i kolczyki powstały dopiero dwa dni przed ślubem :)
24.06.12 nadszedł ten WIELKI DZIEŃ!!!

Było cudownie!!!




Najchętniej zamieściłabym tu ze dwieście zdjęć, niestety nie da rady...
Ehh.. Ale muszę przyznać, że sutaszowa biżuteria jest genialna na ślub, bo wyrazista, a delikatna zarazem (przetestowałam to w końcu na sobie:)).


LIPIEC i SIERPIEŃ minął pod znakiem dalekich podróży, pięknych chwil i wszechogarniającego uczucia szczęścia... Z tych naszych wojaży, jak się później okazało wróciliśmy już WE TROJE :) 
Niestety nigdy tak prosto być nie może, bo to wszystko przeplatane było pracą i REMONTEM, który zajął nam jeszcze cały WRZESIEŃ i PAŹDZIERNIK. Było to o tyle trudne, że dalej nie mieszkaliśmy razem a miejsce naszego przyszłego gniazdka było oddalone o 170 km... :/
Po wielu czaso- i pracochłonnych dniach wprowadziliśmy się w końcu w LISTOPADZIE do naszego malutkiego mieszkanka w Zakopanem, powolutku się urządzając. Teraz możemy trochę odetchnąć, cieszyć się życiem RAZEM i powoli czekać na nasze maleństwo...
No a JA w końcu mam chwilę na realizacje swoich PASJI i tworzenie nowych sutaszowych zawijasków :)



4 komentarze:

  1. Przyjmij proszę moje gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dziwnego, że blog odszedł w kat, skoro tyle się działo :) Przyjmij najszczersze gratulacje i pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny za ciepłe słowa:) Pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń